Jak nastąpił przełom

Co pomogło mi wytrwać w bieganiu? Otóż nowe buty… Od samego początku biegałem w starych… bardzo starych i już mocno zużytych butach sportowych. Nie były one za pewne przeznaczone do biegania. Były to zwykłe sportowe buty kupione dawno temu, które przez wiele lat nakopały się bardzo dużo piłki i leżały teraz gdzieś zakopane na dnie szafy. Uznałem, że to najlepsze co mam do biegania, więc w nich biegałem. Każdy bieg kończył się niemiłosiernymi bąblami na stopach… ale to takimi, że potem ciężko było mi komfortowo chodzić, bo mocno dawały się one we znaki. Kupno butów ciągle odkładałem na później, bo sądziłem, że co tam może zmienić but… But jak but. Pewnie będzie trochę wygodniejszy, ale na moje delikatne, jak sądziłem, stopy i tak nic nie pomoże. Po zapisaniu się na Biegnij Warszawo 2013 uznałem, że trochę głupio będzie lecieć w butach, z których wystaje gąbka:) Stało się… trzeba udać się do jakiegoś sklepu i nabyć drogą kupna nowe buty. Narodziło się pytanie jakie? Czy w ogóle ma znaczenie jakie buty się kupi? Pewnie tak… Na szczęście trafiłem do sklepu, w którym była profesjonalna obsługa, a do tego odpowiednie oprzyrządowanie by sprawdzić jaki rodzaj stopy posiadam. Okazało się, że moja stopa jest neutralna, więc mam spory wybór obuwia. Mając już tę informację oraz podaną przeze mnie kwotę jaką planuję wydać na buty Pan sprzedawca pokazał mi kilka par, które potestowałem truchtając po sklepie. Od razu przypadły mi do gustu buty Nike Pegasus+ 30 i właśnie je nabyłem. Jak tylko założyłem je w sklepie pomyślałem… „Jak ja mogłem biegać w tamtych starych butach…” nawet nie przypuszczałem, że inny but na nodze robi taką różnicę. Genialna sprężystość. Nie mogłem się doczekać chwili kiedy pójdę na pierwszy bieg i przetestuję nowy nabytek. Wraz  z butami kupiłem też dwie pary skarpetek biegowych i tutaj też od razu poczułem różnicę między skarpetką biegową, a zwykłą bawełnianą. Komfort biegu nieporównywalny… nic nie uwiera, nic się nie ściąga… po prostu bajka. Pierwszy bieg w nowych butach i od razu poprawiony rekord życiowy na 5 km… drugi bieg i poprawiony rekord na 10 km. Niech nikt nie mówi, że dobre buty nie pomagają:) No i najważniejsze… po dziś dzień nie mam najmniejszych problemów z bąblami po biegu. Na podstawie tych doświadczeń wiem jedno. Nie warto męczyć się w złym obuwiu… nie warto oszczędzać na wygodzie biegu, bo to naprawdę na zdrowie nie wychodzi.

Później na fali euforii związanej ze sprzętem do biegania kupiłem jeszcze opaskę na głowę, komin na szyję żeby jakoś przetrwać chłodne dni oraz plecak z bukłakiem na dłuższe wybiegania. Z plecaka także jestem bardzo zadowolony… Jest niewielki, nie przeszkadza w czasie biegu, a 2 litry płynu dostępnego cały czas podczas treningu to jest coś pięknego:)

Dodaj komentarz