Pobiegani.pl i podbiegi pod most

pobiegani_2Po zeszłotygodniowych interwałach, na które poszedłem ze stanem podgorączkowym, cały tydzień spędziłem w łóżku. Wygrzewając się wypełniałem swoje zawodowe obowiązki zdalnie. Jak dobrze, że tak się da:) Nadszedł jednak kolejny wtorek i nie pozostawało nic innego jak wyskoczyć spod ciepłej pierzynki i udać się na trening. Zdrowie już było na tyle odbudowane, że postanowiłem zaryzykować. Na miejscu okazało się, że nasz trener też chory i nie da rady nas poprowadzić… nie dał jednak plamy i przywiózł kolegę, który go zastąpił i to w 100%… dał nam wycisk większy niż poprzednie interwały:)

Początek treningu taki sam jak tydzień wcześniej. Najpierw trucht na miejsce docelowe (chociaż dziewczyny trochę oponowały po drodze, że ten trucht to taki nie do końca trucht:) ), potem lekka rozgrzewka na miejscu i przejście do treningu zasadniczego. W tym tygodniu trening zasadniczy polegał na podbiegach pod most. Dwie serie po 3 razy. Podbieg miał długość około 200 metrów i nie był może jakoś bardzo stromy, ale jednak trochę się go czuło. Zasada była taka, że każdy bieg z serii powinien być trochę szybszy od poprzedniego. Po wbiegnięciu było 50 metrów powrotu idąc, a reszta leciutkim truchtem. Wszyscy podzieliliśmy się mniej więcej według tempa na grupki i wbiegaliśmy w takich właśnie na górę. Dwie serie poszły dość sprawnie, a na koniec trener zarządził jeszcze jedno wbiegnięcie, ale już tylko dla chętnych, całą mocą. Raz a porządnie. Większość oczywiście nie odpuściła i zaliczyła ten bonusowy podbieg.

Po wszystkim potruchtaliśmy, jak zawsze, pod pocztę, która jest naszym punktem spotkań. Tam lekkie rozciąganie, pamiątkowe zdjęcie, do którego tym razem wykorzystaliśmy renifera:) Teraz niestety zapowiada się dłuższa przerwa od wtorkowych treningów, bo a to wigilia, a to Sylwester… i tak trzeba czekać na nowy rok, by znów dostać wycisk od Pobieganych:)

Zdjęcie dzięki uprzejmości: Pobiegani.pl

Dodaj komentarz