XVIII Żoliborski Bieg Mikołajkowy

xviii_zoliborski_bieg_mikolajkowy_2013_01Największe obawy przed tym biegiem dotyczyły pogody. Na szczęście okazało się, że nie było tak źle jak mogło:) Było co prawda zimno i mokro, ale na szczęście nie padało. Drugim plusem było to, że mimo opadów dzień wcześniej… to nie był to śnieg tylko deszcz. Trasa prowadziła alejkami Parku Kępa Potocka i obejmowała dwa okrążenia. Jak można było się spodziewać trasa po parku nie należała do szerokich i czasem było ciężko uniknąć zbiegania na trawę, ale na szczęście z czasem stawka się rozciągnęła i zrobiło się luźniej. Zacznijmy jednak od początku. Na bieg przyjechałem z Ewą i jej tatą, który akurat odwiedził nas w ten weekend i zdecydowanie chciał obejrzeć bieg, bo nigdy nie uczestniczył w takiej imprezie biegowej. Do startu pozostało jeszcze trochę czasu, więc postanowiłem potruchtać trochę po parku i porozciągać trochę mięśnie, by nie było niemiłych niespodzianek podczas biegu. Zbliżał się czas startu, więc udałem się w miejsce skąd mieliśmy rozpoczynać bieg.

Na starcie miłym zaskoczeniem było to, że zostaliśmy rozstawieni w strefach startowych. Strefy były następujące: poniżej 45 min, 45 – 50 min, 50 – 55 min, 55 – 60 min oraz powyżej 60 min. Do dzisiaj nie wiem czemu, ale ustawiłem się w tej drugiej czyli 45 – 50 minut. Chyba nie czułem się na tyle mocno w tym dniu by ścigać się z najlepszymi. Biegaczy na starcie zgromadziło się całkiem sporo jak na warunki trasy, bo było nas około 700 osób. Tuż po starcie coś we mnie drgnęło i pomyślałem, że trzeba nadrobić błędne rozstawienie w strefie i wykonałem około 300 metrowy sprint po trawie, wyprzedzając sporą część stawki. Myślę, że tym przyspieszeniem dołączyłem do pierwszej strefy. Jak się potem okazało to była bardzo dobra decyzja, bo nikt mnie nie blokował i nie spowalniał w czasie biegu. Bieg przypominał trochę poprzednią imprezę w Otwocku, bo podobnie jak tam nie wyprzedzało się wielu zawodników tylko raczej biegło się trzymając się kogoś przed sobą. Dopiero jak widziałem ewidentnie, że mogę biec szybciej i osoba przede mną spowalnia mnie to decydowałem się na wyprzedzenie. Zazwyczaj szukałem wtedy kogoś następnego z przodu by się go „uczepić”. W tych momentach zrozumiałem co dają treningi interwałowe. Bez większego problemu mogłem dość mocno przyspieszyć na kilkadziesiąt sekund by kogoś podgonić, a następnie spokojnie się go trzymać. Taką właśnie techniką pokonałem trasę. Podczas biegu kilkukrotnie mijałem moich kibiców (Ewę wraz z tatą). Ewa wytrwale wyczekiwała mnie z aparatem i robiła mi przy każdej okazji zdjęcia:)

xviii_zoliborski_bieg_mikolajkowy_2013_02Do mety dotarłem dość mocno zmęczony… rzekłbym, że chyba najbardziej z dotychczasowych biegów. Dlatego wiem, że nie mogę sobie nic zarzucić, bo dałem z siebie tyle ile mogłem. Po biegu jak zawsze zasłużona butelka wody, a także coś bardzo przyjemnego, po biegu w tej temperaturze – gorący barszcz. Nie wiem czy to przez to, że po biegu czy po prostu naprawdę taki był, ale wtedy sądziłem, że jest przepyszny:) Potem przyszedł wyczekiwany sms z wynikiem i okazało się, że jest kolejna życiówka. Trzeci bieg na dystansie 10 km i trzecia życiówka. Oby tak dalej! Tempo co prawda było lepsze w Otwocku, ale tam niestety dystans był o 300 metrów krótszy, więc nie ma z tego biegu wyniku na 10 km. Szkoda , bo byłby imponujący:) Mój wynik z biegu Mikołajkowego to 42:34 i lokata 93 na 660 osób, które ukończyły bieg. Bardzo udana niedziele, kolejny rekord oraz kolejny medal do powieszenia na gwoździu… tym razem medal inny niż wszystkie, bo w kształcie Mikołaja.

Dodaj komentarz